Dla Bartłomieja Wołoszyna to już trzynasty sezon w koszykarskiej ekstraklasie. Pozostaje bardzo ważną częścią rotacji i graczem, który dostarcza wiele jakości zarówno w ataku, jak i w obronie. Postanowiliśmy spytać go m.in. o to, dlaczego zgolił brodę i czego się spodziewa po wyjazdowym starciu w Krośnie.

Wyciągnęliście wnioski z tej czwartej kwarty w Starogardzie? Co poszło nie tak?

Co poszło nie tak – oni byli praktycznie już pod ścianą, tak to wyglądało z mojej perspektywy. Ich ostatnią deską ratunku było postawienie strefy. Zadziałała na tyle dobrze, że odrzuciła Nas od pola trzech sekund. Poza tym mieliśmy problemy z faulami. Kuba Parzeński spadł za pięć przewinień i zabrakło nam nominalnego centra. W Starogardzie jest specyficzna hala. Polpharma trafiła dwa rzuty, kibice się włączyli i naprawdę ciężko było ich zatrzymać. Zaraz po meczu skupiliśmy się na analizie naszej gry przeciwko obronie strefowej i miejmy nadzieję, że to już nie będzie naszym problemem.

Przed Wami wyjazd do Krosna, gdzie zespół trenera Michała Barana zawsze jest groźny. Oni także chcą walczyć o play-offy, więc czego się tam spodziewacie?

To pewna prawidłowość w tej lidze – każdy u siebie może wygrać z każdym. Pokazaliśmy to u siebie, m.in. w meczu ze Stelmetem. Każda drużyna u siebie jest o kilkadziesiąt procent mocniejsza. W Krośnie także jest trudny teren, bo kibice im mocno pomagają. Oni także przegrywali na wyjeździe, więc będą chcieli się podnieść. Wiemy jak grają, powoli ich rozpracowujemy. Przed sezonem graliśmy z nimi turniej, więc wszystko sprowadza się do tego, jak zareagujemy.

Sans titre 1Grałeś już wcześniej w jednej drużynie z dwoma innymi zawodnikami ze Stalowej Woli, prawda?

Zdarzyło się to w Kutnie dwa lata temu. Z Michałem Gabińskim to prawdę mówiąc gram od zawsze. W tamtej drużynie był także Jacek Jarecki i Grzesiek Grochowski (zawodnik naszego kolejnego rywala – Miasta Szkła Krosno), który choć nie urodził się w Stalowej Woli, to chodził tam do gimnazjum bodajże. Można powiedzieć, że jest wychowankiem tamtejszej myśli szkoleniowej. Czasami jak się spotykaliśmy po meczach w gronie zawodników i ich rodzin, to najwięcej było osób ze Stalowej Woli. Był Michał Gabiński ze swoją żoną, która jest ze Stalowej, tak samo w przypadku Jacka. Grzesiek ma narzeczoną ze Stalowej, więc Stalowa rządzi można powiedzieć.

Okay, ale dlaczego zgoliłeś brodę? Wyglądasz jak Bartek Wołoszyn dopiero rozpoczynający swoją profesjonalną karierę…

No cóż… taki był nakaz z góry. Niestety moja żona nie jest fanką bród, więc tak to jest, że trzeba słuchać żony, czasami.

Rozmawiał Michał Kajzerek