Trener Jacek Winnicki wychodzi z sezonu, w którym zdobył srebrny medal z Polskim Cukrem Toruń. W kolejnych rozgrywkach poprowadzi MKS Dąbrowa Górnicza i jesteśmy niezwykle podekscytowani faktem, że tak uznana postać wzięła na swoje barki odpowiedzialność związaną z grą dąbrowian. Przeczytajcie pierwszą rozmowę z nowym szkoleniowcem naszego zespołu.
Decyzja o dołączeniu do MKS-u przyszła szybko, czy potrzebował trener czasu, by spokojnie to przemyśleć?
To był efekt propozycji, którą otrzymałem i mojej aktualnej sytuacji w lidze. Zaraz po zakończeniu bardzo dobrego sezonu w Toruniu stwierdziłem, że to dla mnie najlepsze rozwiązanie. Jestem zadowolony z tej decyzji. Szybko się porozumieliśmy i podpisaliśmy kontrakt.
Była to na tyle dobra oferta, że trzeba było z niej skorzystać…
Pod każdym względem. Po prostu doszedłem do wniosku, że MKS Dąbrowa Górnicza jest bardzo dobrym klubem z dobrymi perspektywami. Wspólnie zdecydowaliśmy się nawiązać współpracę i od tego momentu działać razem.
Jak trenerowi podoba się to, co udało się zbudować? Oczywiście na razie tylko na papierze…
Po pierwsze mieliśmy pewne określone możliwości finansowe. Po drugiej w momencie, w którym przyszedłem część zawodników posiadała już kontrakty. Przeanalizowaliśmy naszą sytuację i zdecydowaliśmy się na zatrudnienie trzech obcokrajowców, którzy dołączą do siedmiu Polaków. Mówię tutaj o takiej podstawowej dziesiątce. Oczywiście nie zmienia to faktu, że możliwe są modyfikacje. O budowie drużyny decydują możliwości finansowe – trzeba się zamknąć w ramach pewnego budżetu. Natomiast jeśli chodzi o kompozycję składu, to na tę chwilę jestem zadowolony. Oczywiście początek sezonu wiele wyjaśni. Zostawiliśmy sobie opcję, by w trakcie rozgrywek ewentualnie dokonać pewnych korekt, albo zatrudnić jeszcze jednego zawodnika.
W tym składzie są weterani, ale też młodsi zawodnicy z doświadczeniem. Co będzie dla trenera kluczowe w trakcie okresu przygotowań?
Przede wszystkim skupimy się na tym, by zespół wyglądał dobrze pod kątem fizycznym. Szczególną uwagę przyłożę do przygotowania naszych obcokrajowców na to, co czeka ich w tej lidze. Zbilansowaliśmy ten układ tak, że mamy dwóch Amerykanów i jednego Litwina plus Polacy. Musimy stworzyć kolektyw, system obrony i ataku. Skupimy się na tym od początku sierpnia.
Można odnieść wrażenie, że Piotrek Pamuła, Bartek Wołoszyn i Witalij Kowalenko będą naturalnymi liderami tego zespołu…
Każdy gracz otrzyma swoje zadania. Każdemu powiem, czego od niego oczekuję. Na razie trudno mówić o tym, który z nich będzie liderem. Lider zapewne wykreuje się na początku obozu treningowego. Ja oczywiście doceniam doświadczenie i osiągnięcia Pamuły oraz Wołoszyna, ale jeszcze jest Kowalenko, Parzeński – to są gracze, z którymi wstępnie już rozmawiałem. Jesteśmy w tym sezonie razem i razem postawimy sobie cele, które będziemy starali się zrealizować.
Czyli na razie unika trener stawiania jednego konkretnego celu?
Celem zawsze jest to, by zespół, który prowadzę grał jak najlepiej w koszykówkę i wygrywał jak najwięcej spotkań. Mimo wszystko na razie nie chcę stawiać konkretnej poprzeczki, ale jasne jest, że gra w play-offach jest tym, co każdy stara się osiągnąć. Na tę chwilę zespołów jest siedemnaście, a miejsc tylko osiem.
Rozmawiał Michał Kajzerek