Choć przerwa MKS-u Dąbrowa Górnicza była długa, z pewnością miała swoje zalety. Jeremiah Wilson pierwszy raz od siedmiu lat mógł spędzić Święta Bożego Narodzenia ze swoją rodziną. Teraz, gdy już podładował baterię, czas przystąpić do kolejnej fazy rywalizacji w Polskiej Lidze Koszykówki. Zaprosiliśmy amerykańskiego skrzydłowego do krótkiej rozmowy przed spotkaniem z Miastem Szkła Krosno.
Rzadko widujesz swoją rodzinę przez karierę w Europie. Możliwość spędzenia z nimi Świat musiała być dla Ciebie bardzo ważna…
Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo, to prawda. Rozgrywam już swój siódmy sezon za oceanem i ciągle jestem z dala od mojej rodziny. Po raz pierwszy przez cały ten czas dostałem możliwość powrotu do domu i spędzenia z najbliższymi Świąt Bożego Narodzenia. To było dla mnie naprawdę wyjątkowe.
Zakładam, że pomogło ci to odzyskać siłę na resztę sezonu. Drażen Anzulović jest wymagającym szkoleniowcem, jak ocenisz współpracę między wami?
Tak! Trener jest BARDZO wymagający [śmiech]. Jednak wynika to z faktu, że widzi potencjał w swoich zawodnikach i w całym zespole, dlatego cały czas naciska nas, byśmy byli jak najlepszymi koszykarzami i jak najlepszymi pomocnikami dla kolegów z drużyny. Szanuję go za takie podejście. Przerwa była mi potrzebna, by zrelaksować ciało i umysł. Teraz jesteśmy gotowi na kolejną część sezonu!
MKS zakończył pierwszą fazę na trzecim miejscu w tabeli. Jesteś zadowolony z tego, jak wyglądał zespół i jak spisywałeś się ty?
Jestem bardzo dumny z naszej drużyny i naszego miejsca w tabeli ligi. W trakcie tej pierwszej części sezonu musieliśmy mierzyć się z różnego rodzaju problemami, ale cały czas trzymamy się razem i chcemy odnosić kolejne zwycięstwa. Nadal stać nas na poprawę i jestem pewny, że będziemy grać coraz lepiej. Nie jestem do końca usatysfakcjonowany ze swojej gry. Nadal mam wiele miejsca na poprawę i będę naciskał, by robić dalsze postępy.
Jak się czujesz w Polsce i w Dąbrowie? Jakieś niespodzianki?
Naprawdę lubię Polskę. Pochodzę z Chicago, czyli dużego miasta i myślałem, że nie polubię niczego mniejszego, ale zaskakująco – naprawdę podoba mi się życie w Dąbrowie Górniczej. Byłem także zaskoczony tym, że mamy tutaj wielu znakomitych fanów. To fajnie, że tak entuzjastycznie wspierają nas w trakcie domowych meczów. Podoba mi się gra przed tak pozytywnie reagującymi kibicami.
Rozmawiał Michał Kajzerek