Piątek 17 stycznia to kolejny dzień szansy, na zakończenie pewnej serii. Wzmocnieni i pełni nadziei właśnie wtedy zagramy we Wrocławiu ze Śląskiem. Faworytem będzie rywal, ale my mamy tylko jeden cel.
W pierwszej rundzie MKS pokonał we własnej hali Śląsk 98:94. Od tego czasu jednak w obu zespołach doszło do wielu zmian. Śląsk ma nowego trenera – Andrzeja Adamka zastąpił Oliver Vidin. Po naszej stronie nie ma m.in. Roberta Johnsona, który z 20 punktami był wówczas najskuteczniejszym graczem zespołu.
Śląsk po zmianie trenera ruszył po swoje. Wygrał cztery z ostatnich sześciu swoich meczów, dzięki czemu teraz puka do bram play-off. – Te zwycięstwa dały nam nie tylko ważne punkty, ale też dużo pewności siebie. Pokazaliśmy, że mamy potencjał, który potrafimy wykorzystać. Znajdujemy swój rytm i swoje atuty; trener Vidin postawił drużynę na nogi – mówi Mathieu Wojciechowski (za wks-slask.eu).
MKS z kolei wraca do równowagi. Po perypetiach kadrowych trener Michał Dukowicz w końcu ma pełny skład. Przed tygodniem w barwach naszego klubu zadebiutował Piotr Śmigielski, teraz czas na Tra Holdera. Amerykański rzucający, który ma zastąpić Johnsona, pojawił się w Dąbrowie Górniczej w środę.
– Musimy poprawić detale i jestem pewny, że będziemy groźni dla każdego – mówił przed tygodniem popularny „Śmigło”, który po kolejnych dniach treningów na pewno czuje się zdecydowanie bardziej komfortowo na boisku.
Czego można spodziewać się we Wrocławiu? Na pewno walki i ogromnej determinacji. Drużyna potrzebuje wygranej, która oczyści głowy zawodników. – Potrzebujemy wygranej. Bez dwóch zdań ona pozwoli wyczyścić głowy i niejako odblokuje wszystkich – ocenia Michael Fraser, który w ostatnich dwóch meczach notuje średnio 12 punktów, 12,5 zbiórki i 2,5 bloku.
WKS Śląsk Wrocław – MKS Dąbrowa Górnicza
17 stycznia 2020, Hala Orbita, godz. 19:00