Pomimo pogoni za przeciwnikiem i próbowania nadrobienia strat, MKS okazał się gorszy od Śląska Wrocław. Duży wpływ miała na to trzecia kwarta, wygrana przez goście 27:17. W efekcie MKS przegrał na własnym parkiecie 82:88, a jego katem ponownie był podkoszowy rywali.
W pierwszych minutach zawodnicy obydwu drużyn były bardziej skupione na defensywie, niż na ataku. Lepiej czuli się w takiej grze gospodarze, którzy wyszli na prowadzenie 6:3, jednak nie mogli cieszyć się długo z prowadzenia. Śląsk doprowadził do remisu, a po chwili zanotował serię 7:0, dzięki czemu wyszedł na prowadzenie 16:11. Kwartę celnym rzutem zakończył jednak Andy Mazurczak minimalizując różnicę.
Chwilę później MKS odzyskał prowadzenie. II kwartę od celnego rzutu rozpoczął Marek Piechowicz, a po chwili dąbrowianie zaliczyli serię 8:0, po której wyszli na swoje najwyższe w tym meczu, czteropunktowe prowadzenie. Przewaga została jednak bardzo szybko zniwelowana, a celny rzut z dystansu Elijaha Stewarta na koniec kwarty spowodował, że wrocławianie na przerwę schodzili będąc na prowadzeniu.
Drugą połowę dobrze zaczął niewidoczny do tego pory Kyle Gibson, który szybko zdobył 5 punktów, na co również 5 zdobytymi punktami odpowiedział Andy Mazurczak. Lepszą drużyną na parkiecie byli w tej kwarcie jednak goście, którzy powoli, wykorzystując błędy MKS-u w obronie, budowali przewagę, która po chwili była już dwucyfrowa.
Śląsk budowanie przewagi kontynuował również w ostatniej kwarcie spotkania. 5:30 minuty przed końcem meczu, drużyna prowadzona przez trenera Olivera Vidina miała już 19 punktów przewagi. Gospodarze nie zamieszali się jednak poddawać. Po chwili Lee Moore stanął na linii rzutów wolnych (co ciekawe, były to dopiero pierwsze rzuty wolne MKS-u w tym meczu) i rozpoczął serię 11:0, w której punktowało dwóch koszykarzy. Aż 9 „oczek” zdobył w tym czasie wspominamy Moore, a jeden celny rzut dorzucił Andy Mazurczak. Goście zdołali jednak się w porę otrząsnąć, dzięki czemu uratowali wynik tego meczu. Dąbrowianom nie pomogły nawet trzy celne rzuty z dystansu w ostatniej minucie meczu, ponieważ przewaga Śląska była zbyt duża. Warto jednak zwrócić uwagę, że w ostatniej kwarcie 17 punktów zdobył Lee Moore, co podkreślił celnym rzutem z połowy równo z końcową syreną. Na dobrze grających gości było to jednak za mało. Podobnie jak w poprzednich meczach, dąbrowianie nie potrafili sobie poradzić w obronie z graczem podkoszowym przeciwnika. Dzisiaj we wzorcowy sposób wykorzystał to Aleksander Dziewa, który zdobył 26 punktów, trafiając 11 z 12 rzutów z gry. Co ciekawe, na taki wynik potrzebował zaledwie 27 minut.
MKS Dąbrowa Górnicza: Lee Moore 23, Andy Mazurczak 14, Marek Piechowicz 13, Michał Nowakowski 12, Elijah Wilson 7, Vytenis Čižauskas 7, Milivoje Mijović 6, Jakub Motylewski 0, Michał Kroczak 0, Konrad Dawdo 0
WKS Śląsk Wrocław: Aleksander Dziewa 26, Elijah Stewart 15, Strahinja Jovanović 12, Kyle Gibson 11, Mateusz Szlachetka 10, Michał Gabiński 6, Ivan Ramljak 4, Akos Keller 2, Kacper Gordon 2, Szymon Tomczak 0