Przemek Szymański to jeden z największych pozytywów początku sezonu w wykonaniu MKS-u Dąbrowa Górnicza. Energia, zaangażowanie i pasja do gry, jaką nasz skrzydłowy wkłada w każdy kolejny mecz bywają zaraźliwe. Przemek nie jest gadułą, woli aby to jego postawa na parkiecie opowiadała całą historię. Mimo to postanowiliśmy zadać mu kilka pytań przed meczem z Treflem Sopot.
Rozgrywasz całkiem niezły początek sezonu. Jesteś zadowolony z tego, jak do tej pory się prezentowałeś?
Myślę, że nie jest najgorzej, ale zawsze mogłoby być lepiej, to na pewno. Ciągle parę rzeczy jestem w stanie poprawić i cały czas pracuję nad tym na treningach. Im dalej w sezon, tym będzie lepiej, jestem przekonany.
Jak wiele zdołałeś się nauczyć o koszykówce od tak doświadczonego trenera jakim jest Drażen Anzulović?
Muszę przyznać, że dużo rzeczy już się od niego nauczyłem i dowiedziałem. Trener Anzulović ma nieco inne podejście do obrony, bardziej stara się zacieśniać grę. Gram w innych ustawieniach niż te, które poznałem wcześniej. Na pewno nauczyłem się wiele o defensywie, ale także zacząłem szybciej podejmować decyzje.
Jesteście 0-2 w meczach wyjazdowych. Zdiagnozowaliście już problem i wiecie co zrobić, by w Tarnobrzegu nie było wpadki?
No nie da się ukryć, że mecze wyjazdowe dotąd nie toczyły się po naszej myśli. Do Tarnobrzega jedziemy oczywiście przełamać złą passę. Podczas ostatnich dni powiedzieliśmy sobie wiele rzeczy na temat tego, co robimy źle i jak powinniśmy to poprawić. Myślę, że właśnie przy okazji kolejnego wyjazdu uda nam się to wszystko naprostować i zaliczyć tą pierwszą wygraną na wyjeździe.
Ty i Twoja partnerka życiowa oboje gracie w kosza. Czy w domu rozmawiacie na jakikolwiek inny temat?
No właśnie staramy się cały czas zmieniać temat i nie o koszykówce tylko o czymkolwiek innym, bo basket towarzyszy nam nieustannie…
Rozmawiał Michał Kajzerek