Pojedynkiem MKS-u z Turowem Zgorzelec rozpocznie się w Warszawie turniej o Puchar Polski. Jest to impreza trudna i intensywna a jej zasady są bardzo proste – jeżeli przegrywasz, to znaczy, że odpadasz. A żeby w niedzielę wznieść puchar – trzeba zagrać trzy przynajmniej dobre mecze.

Po raz drugi z rzędu impreza odbędzie się w Warszawie. To sprawdzona lokalizacja dla Ligi, w centralnym punkcie kraju, stwarzająca równe szanse dla wszystkich zespołów. Gospodarzem będzie oczywiście Legia Warszawa, jednak podopieczni Tane Spaseva na co dzień swoje mecze rozgrywają w hali na Bemowie, natomiast Puchar Polski organizowany jest w Arenie Ursynów. Naszym zawodnikom los przydzielił rywala wymagającego, jednak zdecydowanie pozostającego w zasięgu możliwości naszej drużyny – Turów Zgorzelec.

W tym sezonie z Turowem graliśmy raz – na wyjeździe odnieśliśmy w miarę pewne zwycięstwo 95:84, a o wyniku zadecydowała przede wszystkim znakomita czwarta kwarta. Tamto spotkanie było debiutem trenerskim Michaela Claxstona, który zastąpił na tym stanowisku Mathiasa Fischera, który zrezygnował z pracy w Zgorzelcu i powrócił do niemieckiej Bundesligi. Z kolei w naszej drużynie po raz pierwszy zagrał Jovan Novak i trzeba przyznać, że zaliczył świetne wejście do drużyny, kończąc mecz z dorobkiem 20 punktów i 4 asyst, w tym trafiając trzykrotnie za 3 punkty, a zespół z nim na parkiecie był aż 20 punktów na plusie. Co więcej na osiągnięcie tych zdobyczy wystarczyło mu niecałe 21 minut na parkiecie. Temu udanemu debiutowi nieco pikanterii dodaje fakt, że Jovan jest byłym zawodnikiem Turowa i akurat swój pierwszy mecz po powrocie do Polski zagrał w Zgorzelcu. Liczymy, że w Warszawie po raz kolejny znajdzie receptę na rywali ze swojej byłej drużyny. We wspomnianym wyżej meczu nie do zatrzymania był DJ Shelton, który zaliczył kosmiczne double-double: 26 punktów i 15 zbiórek. Ciekawą linijkę na swoim koncie zapisał również Aaron Broussard: 8 punktów, 6 zbiórek, 6 asyst i 2 przechwyty.

Powróćmy na moment do przeszłości – w zeszłorocznym pucharze mierzyliśmy się z niezwykle mocnym Anwilem Włocławek. Rywalizacja była zacięta, rywal zyskiwał w niej przewagę a naszym graczom udawało się ją niwelować, jednak w decydujących minutach to koszykarze z Włocławka podejmowali lepsze decyzje, wygrywając ostatecznie 73:67. Mimo wszystko w Arenie Ursynów stworzyliśmy emocjonujące widowisko i z pewnością każdy kibic MKS-u liczy, że tak będzie i w tym roku, ale tym razem ze szczęśliwym finałem, zwieńczonym awansem do kolejnej rundy.

Skupmy się tym samym na najbliższym rywalu – Turów to zespół nastawiony na grę ofensywną – podopieczni trenera Claxtona zdobywają średnio 86,5 punktu na mecz przy bardzo dobrych 55% celnych rzutów za 2 oraz 40% celnych rzutów za 3 punkty. Gracze ze Zgorzelca trafiają średnio 9 rzutów 3-punktowych w każdym meczu, co daje im już 27 punktów, a to zdobycz bardzo solidna. Nasz zespół w porównaniu do rywala zdobywa punktów nieco mniej, bo średnio niespełna 83 przy skuteczności 53,5% za 2 oraz 34% za 3 punkty, trafiając średnio 8 trójek w każdym meczu. Tym samym ofensywnie Turów prezentuje się nieco lepiej, jednak ich problem tkwi w grze obronnej. W pierwszym meczu przeciwko MKS-owi byli blisko osiągnięcia swojej średniej, jednak dali sobie rzucić aż 95 punktów. Średnio tracą ich aż 88, przy czym nasz zespół traci średnio o prawie 10 mniej, bo tylko 78,5 punktu na mecz. Jak widać jest to właśnie ta różnica, którą osiągnęliśmy przy okazji grudniowego pojedynku w Zgorzelcu. Założyć tym samym należy, że kluczem do wygranej z Turowem może być skuteczna gra obronna i przewagi, jakie może ona stworzyć naszej drużynie – choćby w postaci większej ilości posiadań piłki w ataku. Wydawałoby się również, że MKS będzie miał problemy w zbiórkach po kontuzjach dwóch środkowych, jednak statystycznie pod tym względem wypadamy lepiej od zgorzelczan – zbieramy średnio 36,5 piłki na mecz, natomiast Turów nieco ponad 34 przy pełnej rotacji podkoszowej.

Dysproporcję znaleźć można także przy porównaniu stosunku przechwytów i asyst do strat – nasi gracze notują średnio niespełna 11 strat przy nieco ponad 6 przechwytach i 17,5 asystach, natomiast Turów notuje prawie 13 strat przy niespełna 6 przechwytach i 17,8 asystach. Te różnice wydają się niewielkie, jednak wskazują na większą intensywność MKS-u w obronie, oraz dają teoretycznie ponad 2 posiadania piłki więcej, co w przypadku rywalizacji z tak ofensywnym rywalem może się okazać niezwykle korzystne.

Warto zwrócić uwagę także na indywidualne dokonania graczy obydwu drużyn – w MKS-ie prym wiedzie DJ Shelton i jego średnie na poziomie 18,7 punktu i 10,1 zbiórki. Mocno wspiera go Aaron Broussard, nie bez powodu uznawany za jednego z najlepszych combo guardów w lidze dzięki średnim statystykom na poziomie 13 punktów, 5,7 zbiórek, 4,6 asyst i 1,7 przechwytu przy zaledwie 1,7 straty. Trzecią opcją w ataku jest Bartek Wołoszyn i jego solidne 12 punktów, 3 zbiórki i 2 asysty. W zespole ze Zgorzelca najlepiej prezentuje się w tym sezonie Cameron Ayers i jego 18 punktów, 4 zbiórki i 3,3 asysty, wspierany przez Brada Waldowa – 14 punktów, 7,6 zbiórki i 1,4 bloku. Po 11 punktów zdobywają Stefan Balmazović oraz Rod Camphor.
W poprzednich spotkaniach obydwu zespołom towarzyszyły skrajnie odmienne emocje – MKS niestety przegrał na własnym parkiecie z Polpharmą, natomiast Turów ograł w Zgorzelcu Polski Cukier Toruń 97:88. Najlepiej wypadł wspomniany wyżej duet Ayers-Waldow – obydwaj zdobyli po 17 punktów, a ten drugi dołożył do swojej zdobyczy aż 15 zbiórek.

Na podsumowanie z całą śmiałością można stwierdzić, że Turów to zespół solidny i gwarantujący sporo emocji w ataku, jednak mający swoje minusy po bronionej stronie parkietu, które należy wykorzystać. Problemem MKS-u może być jedynie wąska rotacja – kontuzje podkoszowych sprawiły, że w walce na tablicach pozostają DJ Shelton, Witalij Kowalenko oraz Michał Gabiński, wspierani przez grającego nominalnie na trójce Bartka Wołoszyna. Ponadto nadal niejasny jest status Pauliusa Dambrauskasa – jego kontuzja okazała się groźniejsza, niż pierwotnie sądzono i sztab medyczny robi wszystko, by przywrócić go do gry, jednak zadanie nie jest proste z uwagi na skomplikowaną specyfikę urazu. Biorąc pod uwagę problemy kadrowe nie należy podejmować w tym wypadku pochopnych decyzji i mieć na uwadze zdrowie zawodnika. Mimo wszystko trener Jacek Winnicki nadal dysponuje grupą bardzo utalentowanych i doświadczonych graczy, który z pewnością zrobią wszystko, by pokonać pierwszą przeszkodę na drodze do zdobycia Pucharu Polski, a następnie powalczyć o możliwość rozegrania meczu w niedzielę.