Jeden z wychowanków MKS-u Dąbrowa Górnicza – Marcin Piechowicz to w układance Drażena Anzulovicia ważna postać ławki rezerwowych. Wszechstronny gracz będący rozwiązaniem w różnych meczowych sytuacjach otwiera sobie drogę do dużych minut. Szczęśliwie Marcin nie narzeka na żadne problemy zdrowotne.
Po kontuzji z zeszłego sezonu nie ma już śladu?
Powiem szczerze, że jestem bardzo zadowolony z tego jak sprawują się moje kostki. Lekkie braki są, ale nie przeszkadzają w grze i codziennych treningach. Oczywiście cały czas dbam o to żeby były w jak najlepszej kondycji.
Dla MKS-u i dla Ciebie to już trzeci sezon w PLK. Jak się odnajdujesz w tak konkurencyjnym środowisku?
Od zawsze w Dąbrowie czuję się świetnie. Dąbrowa to super miejsce do grania w koszykówkę. Mam tu wszystko czego mi potrzeba. A co do konkurencji – każdy walczy o swoje, ale jest to zdrowa rywalizacja i raczej wszyscy na tym zyskujemy.
W szatni rozmawiacie między sobą o tym, że ten sezon jest dla MKS-u wielka szansą? Czy wolicie walczyć z dnia na dzień i nie narzucać na siebie presji oczekiwań?
W szatni nie wychodzimy za daleko w przód. My raczej stoimy twardo na ziemi i skupiamy się na bliskiej przyszłości. Jedno jest pewne, naszym celem są playoffy i na tym cały zespół się skupia, by trenować i przygotowywać się do następnych meczów. Oczywiście jest też czas na żarty i kiedy możemy, to czujemy się świetnie w swoim towarzystwie.
Czego oprócz zdrowia fani MKS-u mogą życzyć Marcinowi Piechowiczowi?
Zdrowie najważniejsze, osobiście lepszej gry, a dla zespołu zwycięstw. Mam nadzieję, że kibice będą zadowoleni po każdym meczu, a my postaramy się żeby nasza gra wyglądała jak najlepiej.
Rozmawiał Michał Kajzerek