Nie tak MKS planował wejść w ten sezon. W I kolejce to King Szczecin okazał się lepszy i wygrał 73:67. Zabrakło skuteczności, szczególnie w ostatnich minutach meczu.
Spotkanie dla dąbrowian dobrze rozpoczął Elijah Wilson, który trafił dwa pierwsze rzuty. Słabo wyglądała jednak defensywa MKS-u, co skrupulatnie wykorzystywał Cleveland Melvin (9 punktów w I kwarcie). Szczególnie łatwo przychodziło Kingowi zdobywanie dogodnych pozycji, a co za tym też idzie punktów, pod samym koszem. Co gorsza, chaotycznie wyglądał też atak dąbrowian, którzy zanotowali w trakcie pierwszych dziesięciu minut aż 9 strat.
Na drugą kwartę gracze Alessandro Magro wyszli jednak odmienieni. Lepsza obrona pozwalała nakręcać szybki atak, i to goście zaczynali kontrolować wydarzenia na parkiecie. Ze zdecydowanie agresywniejszą grą rywali nie umieli poradzić sobie szczecinianie, którzy pierwszy celny rzut z gry oddali po 5:20 minutach gry. Systematyczne odrabianie strat się udało i MKS na przerwę schodził przy prowadzeniu 32:31, dzięki celnemu rzutowi Mikołaja Ratajczak 13 sekund przed końcem połowy.
III ćwiartkę również lepiej rozpoczęli goście, którzy zanotowali serię 8:2 i wyszli na prowadzenie 40:33. Gracze trenera Łukasza Bieli próbowali gonić rywala, ale był to fragment, w którym kluczowa była głębia składu. 5 punktów z rzędu zdobył Jakub Motylewski i wyprowadził MKS na najwyższe w tym meczu prowadzenie 49:40. Przełom III i IV kwarty należał jednak do gospodarzy, którzy zdołali zniwelować praktycznie całą różnicę.
Ostatnia kwarta wyglądała podobnie do pierwszej. King się rozpędzał, a atak MKS-u, tym razem z powodu słabej skuteczności, kompletnie stanął. Mimo to zwycięstwo długo było na wyciągnięcie ręki, ale końcowe minuty należały do Kinga, który grał mniej chaotycznie. Liderem gospodarzy w trakcie ostatnich dziesięciu minut meczu byli Jakub Schenk oraz Cleveland Melvin, którzy zdobyli w tym czasie odpowiedni 13 i 7 punktów.
Słabe wejście w mecz oraz słaba ostatnia kwarta zadecydowały o końcowym wyniku. Zawiodła skuteczność zza łuku (tylko 3 celne rzuty na 16 prób, czyli 18.8%) oraz zabrakło wywalczania rzutów osobistych (MKS oddał tylko 4, a King 35). Mecz z double-double zakończył Sacha Killeya-Jones (16 punktów i 10 zbiórek), a najwięcej asyst w naszej drużynie rozdał Lee Moore – 5.
Kolejny mecz za tydzień w sobotę. 5 września o 19:30 zmierzymy się z Legią Warszawa.
King Szczecin – MKS Dąbrowa Górnicza 73:67 (24:14, 7:18, 14:17, 28:18)
King Szczecin: Cleveland Melvin 22, Jakub Schenk 17, Kasey Hill 11, Mateusz Zębski 8, Dominik Wilczek 6, Adam Łapeta 5, Thomas Davis 2, Mateusz Bartosz 2
MKS Dąbrowa Górnicza: Sacha Killeya-Jones 16 (10 zb), Elijah Wilson 12, Mikołaj Ratajczak 8, Lee Moore 8, Michał Nowakowski 7, Jakub Motylewski 7, Ivan Karačić 5, Andy Mazurczak 4, Marek Piechowicz 0, Konrad Dawdo 0