fot. Twarde Pierniki
Walczący o utrzymanie Toruń postawił bardzo „twarde” warunki w dzisiejszym meczu. Trener Cedric Heitz potrafił przygotować założenia taktyczne, które obnażyły wszystkie nasze braki, a jego zawodnicy grając z pełnym zaangażowaniem zapewnili sobie zwycięstwo, dając nadzieję swoim kibicom na utrzymanie w koszykarskiej ekstraklasie.
Dość niespodziewanie rzut sędziowski wygrał Jarosław Moros, ale pierwsze punkty w meczu zdobył dla gospodarzy Aaron Cel. Torunianie szybko złapali wiatr w żagle i zaliczyli run 6:0, który timeoutem musiał przerwać trener Jacek Winnicki. Po powrocie do gry Gerry Blakes zdobył co prawda pierwsze punkty w meczu dla MKS, lecz w odpowiedzi bardzo szybko Sterling Gibbs dwukrotnie trafił za 3 pkt. Nasi zawodnicy szukali swoich szans w rzutach zza linii 6,75 m, lecz piłka nie chciała wpadać do kosza (w I kwarcie trafili zaledwie 2 z 9 oddanych rzutów). Podopieczni trenera Heitza kreowali swoje akcje ofensywne desygnując piłkę przede wszystkim w bezpośrednie sąsiedztwo kosza, gdzie mogli korzystać z przewagi „centymetrów”. Szczególnie dobrze w tej grze odnajdował się Cel, który zdobywał kolejne punkty również w konfiguracji „and 1”. W ostatnich sekundach pierwszej kwarty celną trójką Kacper Gordon ustalił wynik meczu po I kwarcie na 30:16 dla torunian.
W II odsłonie meczu gospodarze dali jasno do zrozumienia rywalom, iż nie zamierzają zwalniać tempa. Choć nasi zawodnicy z upływającym czasem nabierali większej pewności w grze to jednak torunianie w dalszym ciągu utrzymywali kilkunastopunktowe prowadzenie. Niesamowite zawody rozgrywał Gibbs, który punktował praktycznie z każdej pozycji (w pierwszej połowie zdobył 21 pkt. przy skuteczności rzutów z gry na poziomie 75 %). Uciekający wynik i powiększająca się przewaga torunian spowodowała, iż w naszej ekipie pojawiło się sporo nerwowości, która utrudniała skuteczne konstruowanie akcji ofensywnych. Niekorzystny trend w ofensywie usiłował odwrócić Trevon Bluiett, który był naszym liderem punktowym (w pierwszej połowie zdobył 13 pkt.). Niestety jego starania nie mogły odwrócić losów meczu w kontekście bardzo dobrze dysponowanego rywala, któremu z każdą upływającą minutą zaczęło wychodzić co raz więcej, a gra na dużym luzie zaowocowała wypracowaniem przewagi na poziomie 60:35.
Po zmianie stron obie ekipy z dużym animuszem przystąpiły do zdobywania kolejnych punktów skutecznie wykańczając swoje akcje. Wymianę ciosów prowadzili przede wszystkim Trevon Bluiett oraz Stefan Kenić. Następnie przebudził się Joe Chealey i pokazał, że potrafi skutecznie wykończyć akcję zarówno w penetracji podkoszowej jak i rzucając z dystansu. Choć nasi zawodnicy starali się odwrócić losy spotkania i przejąć inicjatywę, to niestety rezultat na tablicy wyników nie chciał wskazać na różnicę mniejszą niż 20 pkt. Duet Kenić – Persons pilnował wyniku i nie pozwalał rywalom na jakiekolwiek złudzenia, co do możliwości nawiązania równorzędnej walki. Po III kwartach toruńskie pierniki prowadziły 81:58.
W ostatniej odsłonie meczu gospodarze, ani myśleli odpuszczać i bez jakiejkolwiek litości dla rywala w dalszym ciągu wyprowadzali huraganowe ataki, które egzekwowali z wysoką skutecznością. Choć Gerry Blakes niezarażony niekorzystnym wynikiem postanowił podbudować swoje statystyki indywidualne to przewaga gospodarzy nie chciała topnieć i mecz zakończył się przekonującym zwycięstwem torunian 106:77.
Twarde Pierniki Toruń – MKS Dąbrowa Górnicza 106:77 (30:16; 30:19; 21:23; 25:19)
MKS Dąbrowa Górnicza: Trevon Bluiett – 23 pkt., Gerry Blakes III – 21 pkt., Joseph Chealey – 10 pkt., Jarosław Mokros – 8 pkt., Marcin Piechowicz – 5 pkt, Maciej Kucharek – 4 pkt., Kacper Radwański – 3 pkt., Wiktor Rajewicz – 3 pkt., Kacper Margiciok – 0 pkt. Krystian Zawadzki – 0 pkt.
Twarde Pierniki Toruń: Sterling Gibbs – 21 pkt., Tyler Persons – 20 pkt., Stefan Kenić – 19 pkt., Dallas Walton – 18 pkt., Kacper Gordon – 8 pkt., Aaron Cel – 8 pkt., Wojciech Tomaszewski – 4 pkt., Paweł Sowiński – 4 pkt., Joey Brunk – 2 pkt., Bartosz Diduszko – 2 pkt., Wit Szymański – 0 pkt., Mateusz Kruszkowski – 0 pkt.