LEGIA WARSZAWA – MKS DĄBROWA GÓRNICZA 75:77 (19:17, 18:29, 21:17, 17:14)
Spotkanie od celnego rzutu rozpoczął Jakub Karolak. Szybko odpowiedział na to Michał Gabiński. Dwa razy z rzędu wykorzystał swój spryt w strefie podkoszowej i wywalczył dwa szybkie faule. Motorem napędowym ofensywy MKS-u był jednak na początku Adris De Leon, który zanotował 4 punkty, asystę i przechwyt. Dzięki szybkiej grze dąbrowianie często stawali na linii rzutów osobistych, ale problemem była skuteczność. Wykorzystali to gospodarze, którzy po wejściu Keanu Pindera grali bardzo mądrze w ofensywie. Dobrze wykorzystywany Australijczyk w 6 minut gry zdobył 6 punktów (3/3 z gry), do których dołożył blok i dwie zbiórki. Na początku II kwarty wydawało się, że Legia zdoła złapać swój rytm gry i zbuduje przewagę, ale goście zaczęli trafiać zza łuku. Trzy punkty zdobyli kolejno Jakub Kobel, Michał Gabiński, Mathieu Wojciechowski i Cleveland Melvin. Atak się rozkręcał, co w połączeniu z dobrym fragmentem w defensywie dało serię 10:0 i prowadzenie 44:34. Ofensywą niemoc warszawskiej drużyny przełamał Sebastian Kowalczyk udaną akcją 2+1, ale wynik po pierwszej połowie ustalił Mateusz Zębski.
Po przerwie z dużej energią grę rozpoczął Rusłan Patiejew, który szybko zanotował 2 zbiórki w ataku zamienione na 4 punkty. Natychmiast odpowiedział Michał Gabiński również notując 4 punkty ze strefy podkoszowej. Tym razem drużyny poszły na wymianę ciosów, dobrze funkcjonował atak, przez co w niecałe 6 minut łącznie obie ekipy zdobyły 25 „oczek”. Po dwóch celnych rzutach osobistych Jakuba Karolaka nastąpił jednak przestój w zdobywaniu punktów. Przez prawie 2:30 minuty żadna z drużyn nie umiała umieścić piłki w koszu. Udało się to dopiero Keanu Pinderowi, który wykorzystał dwa rzuty osobiste po faulu niesportowym Mathieu Wojciechowskiego. Gracze Tane Spaseva systematycznie odrabiali stratę. Po dobrym fragmencie Omara Prewitta różnica wynosiła jedynie 3 punkty. MKS zdołał jeszcze na chwilę odskoczyć dzięki akcji 3+1 Clevelanda Melvina. Gospodarze popisywali się jednak wolą walki, odrabiali straty. Wykorzystywali chaos, który momentami pojawiał się na parkiecie i doprowadzili do remisu na 40 sekund przed końcową syreną. W tym najważniejszym momencie spotkania odpowiedzialność za wynik wziął na swoje barki Mateusz Zębski. Co prawda najpierw nie trafił zza łuku, ale chwilę później zdobył dwa punkty na wagę wygranej. Na zegarze zostały jeszcze 3 sekundy, ale mimo przerwy na żądanie i rozrysowania akcji przez trenera Tane Spaseva, Legia nie zdołała zdobyć punktów.
Legia Warszawa: Prewitt 15, Pinder 12, Karolak 12, Kołodziej 10, Patiejew 8, Kowalczyk 8, Soluade 5, Bilbao 3, Matczak 2, Konopatzki 0, Linowski 0
MKS Dąbrowa Górnicza: Melvin 18, Wojciechowski 13, De Leon 12, Zębski 11, Gabiński 10, Deng 8, Kobel 5, Richardson 0