Tym razem bez dogrywek, ale mecz na pewno o podobnym poziomie emocji, do tego sprzed tygodnia w Gliwicach. Po szalonej końcówce MKS Dąbrowa Górnicza pokonał w hali Centrum WKS Śląsk Wrocław 98:94. Kluczowe zagranie należało do Tavariusa Shine’a.
Początek sezonu jest dla naszego zespołu perfekcyjny – dwa mecz i dwa zwycięstwa. Oba, odniesione po wielkiej, heroicznej wręcz walce. Przypieczętowane dopiero w ostatnich sekundach z linii rzutów wolnych.
Pojedynek ze Śląskiem był otwarty i wyrównany. MKS kilka razy prowadził różnicą nawet dwucyfrową, ale Śląsk do końca walczył o swoje. W ciągu ostatniej minuty zniwelował 6 z 8 punktów straty. Miał nawet swoją akcję na dogrywkę, ale podanie Torina Dorna trafiło w ręce Tavariusa Shine’a. Amerykański skrzydłowy pewnie wykorzystał dwa rzuty wolne i druga wygrana MKS-u stała się faktem.
Czy ponownie musiało dojść do tak nerwowej końcówki? – Wiem, że mieliśmy dbać o włosy naszego trenera, ale musimy też dbać o emocje dla naszych kibiców – powiedział (z uśmiechem i przymrużeniem oka) po meczu nasz podkoszowy Filip Put.
Początek należał do Roberta Johnsona i Tavariusa Shine’a, którzy solidnie punktowali i wyprowadzili MKS na prowadzenie 44:31. Śląsk miał jednak w swoich szeregach Devoe’a Josepha. Ten trafiał z trudnych pozycji i goście zaczęli odrabiać straty.
W trzeciej kwarcie po „trójce” doskonale znanego w Dąbrowie Górniczej Mathieu Wojciechowskiego podopieczni Andrzeja Adamka wyszli na prowadzenie – było nawet 69:65 dla wrocławian. Na szczęście nasi zawodnicy szybko zareagowali i zdołali odbić piłeczkę – dzięki rzutowi zza łuku Bryce’a Douviera to MKS wychodził na decydującą część prowadząc.
Finalne minuty to przebudzenie w skuteczności Dominica Artisa. To jego skuteczne rzuty z dystansu i podkoszowe akcje Douviera dały nam prowadzenie 94:86. W końcówce niestety pojawiły się błędy, co rywale wykorzystali natychmiastowo. W decydującej akcji oni również popełnili błąd i wygrana pozostała w Dąbrowie Górniczej.
14/24 zza łuku – taki wskaźnik musi budzić szacunek. Dodatkowo czterech naszych graczy zapisało 15 i więcej punktów. W wygranej nie przeszkodził brak Marka Piechowicza, który ze względu na problemy zdrowotne w meczu tym nie wystąpił.
MKS Dąbrowa Górnicza – WKS Śląsk Wrocław 98:94 (24:17, 25:27, 23:25, 26:25)
MKS: Robert Johnson 20, Bryce Douvier 20, Dominic Artis 18, Tavarius Shine 15, Filip Put 9, Evariste Shonganya 8, Konrad Dawdo 6, Jakub Kobel 2, Iwan Wasyl 0.
Śląsk: Devoe Joseph 18, Aleksander Dziewa 18, Mathieu Wojciechowski 14, Kamil Łączyński 13, Clayton Custer 11, Torin Dorn 9, Michał Gabiński 6, Jakub Musiał 3, Andrew Chrabaszcz 2.