Ponownie wysoko przegrana trzecia kwarta miała kluczowy wpływ na końcowy rezultat. Tym razem MKS pomimo szaleńczego pościgu w ostatniej minucie meczu przegrał 80:81 wyjazdowy mecz z Asseco Arką Gdynia

Pierwsze punkty w meczu udaną akcją 2+1 zdobył Josip Sobin, a po chwili celnym trafieniem z dystansem, również z faulem, popisał się Adam Brenk. Gospodarze byli w stanie utrzymywać wynik w okolicach remisu głównie za sprawą Bartłomieja Wołoszyna, który doskonale wszedł w mecz i szybko zdobył 8 punktów. Po jego zejściu ofensywa gdynian stanęła, dzięki czemu MKS zaczął budować przewagę, która w pewnym momencie wyniosła 10 punktów. Stało się to po pierwszych punktach na polskich parkietach Brazylijczyka Caio Pacheco.
Wysoka przewaga została jednak bardzo szybko zniwelowana w II kwarcie. Arka zanotowała serię 11:0. Jako pierwszy w dąbrowskich barwach rytm w ataku złapał Devyn Marble, do którego dołączył Mike Lewis II. Amerykański duet we dwójkę punktował i utrzymywał gości w grze. Przez 5 minut wspomniani zawodnicy zdobyli łącznie 8 punktów, ale wynik pierwszej połowy ustalił trzema rzutami wolnymi Adam Brenk, którego przy rzucie z połowy równo z syreną końcową faulował Jacobi Boykins.

Podopieczni Jacka Winnickiego na przerwę zeszli z jednopunktowym prowadzeniem, ale trzecia kwarta ponownie była bardzo słaba w wykonaniu MKS-u, który potrzebował aż 5 minut na zdobycie pierwszych punktów w meczu. W tym czasie gospodarze odskoczyli na 9 punktów. Serię przerwał swoimi jedynymi punktami w meczu Milivoje Mijović, ale to Arka dalej wiodła prym. W efekcie wygrała kwartę 21:8 i wypracowała sobie dwunastopunktowe prowadzenie.
Większość ostatniej kwarty przebiegała pod kontrolą gospodarzy, którzy nie pozwalali złapać MKS-owi kontaktu i zniwelować strat. Jeszcze 49 sekund przed końcem meczu Arka prowadziła 79:69, jednak mimo to końcowe fragmenty były bardzo nerwowe i wyrównane. Najpierw zza łuku trafił Michał Nowakowski, w odpowiedzi Bartłomiej Wołoszyn wykorzystał tylko jeden rzut wolny, a po chwili zanotował również stratę, co pozwoliło Mike’owi Lewisowi II zdobyć 5 punktów z rzędu i zniwelować różnicę do zaledwie 3 oczek. Gdynianie swoją okazję do zdobycia punktów ponowni mieli z linii rzutów wolnych, ale Novak Musić trafił tylko raz. 7 sekund przed końcem na linii rzutów wolnych stanął Mike Lewis II. Celowo nie wykorzystał drugiej próby, by zanotować zbiórkę w ataku. W kluczowym momencie zabrakło jednak zimnej głowy i odegrania piłki na obwód, co pozwoliłoby oddać rzut z dystansu na dogrywkę. W podkoszowej walce nie udało się wymusić akcji 2+1, piłka do kosza wpadła równo z syreną końcową, ale gospodarze zdołali utrzymać przewagę.

Asseco Arka Gdynia – MKS Dąbrowa Górnicza 81:80 (19:26, 20:14, 21:8, 21:32)

Asseco Arka Gdynia: Bartłomiej Wołoszyn 20, Jacobi Boykins 18 (10 zb), Adrian Bogucki 11, Anthony Durham II 9, Dominik Wilczek 9, Adam Hrycaniuk 7, Novak Musić 5, Filip Dylewicz 2, Wojciech Tomaszewski 0

MKS Dąbrowa Górnicza: Mike Lewis II 21, Devyn Marble 13, Adam Brenk 13, Michał Nowakowski 12, Josip Sobin 11, Marcin Piechowicz 3, Filip Małgorzaciak 3, Caio Pacheco 2, Milivoje Mijović 2, Jakub Motylewski 0