Bryce Douvier bardzo cieszy się z faktu, że nowym graczem naszego zespołu został środkowy Evariste Shonganya. – W końcu będę mógł grać na swojej nominalnej pozycji – mówi z uśmiechem. Dlaczego? Bo często to właśnie on musiał grać jako „center”.

Austriak gra twardo, nigdy nie odpuszcza i przez to często kończy mecze przedwcześnie z powodu przekroczenia limitu przewinień. Duże znaczenie ma tutaj również fakt, że Douvier musiał od początku dużo minut spędzać na „nieswojej” pozycji.

– To wielka sprawa! On będzie niesamowicie ważny dla nas. Będzie wywierał presję w defensywie i pozwoli każdemu grać na naturalnych pozycjach. Bez dwóch zdań da nam też trochę oddechu pod koszem – mówi. – Naprawdę to ostatni element układanki. Ostatni kawałek, którego nam brakowało.

Douvier nigdy nie odpuszcza i zawsze daje maksa. Efekt? Mecz ze Startem Lublin zakończył z… siedmioma szwami na wardze. – Nie czułem się źle, zresztą byłem zdolny zagrać już następnego dnia – wspomina Douvier, który spotkanie to zakończył z double-double (17 punktów i 10 zbiórek).

Pomimo dwóch porażek w ostatni weekend, nasz zawodnik wierzy głęboko w to, że wszystko idzie w dobrą stronę. – Wierzę w to, że idziemy we właściwym kierunku. Efekt, który chcemy osiągnąć na końcu przygotowań, jest jeszcze przed nami – mówi. – Są jednak takie chwile, w których grając razem rywale nie są w stanie nas zatrzymać i to jest ekscytujące! My jednak nadal musimy kontynuować swoją ciężką pracę.