KING SZCZECIN – MKS DĄBROWA GÓRNICZA  99:84 (25:19, 30:13, 23:23, 21:29)

Od pierwszych minuty gospodarze narzucili swój styl gry, dzięki czemu szybko zbudowali przewagę. Potrzebowali oni tylko 6 minut gry, by różnica osiągnęła dwucyfrowy wynik. Obie drużyny popełniały błędy, czego wynikiem było aż 9 strat w I kwarcie (5 MKS-u i 4 Kinga). Mimo prowadzenia szczecinian zawodnicy Jacka Winnickiego utrzymywali stały dystans do rywala. Wszystko zmieniło się w drugiej części II kwarty. King lepiej egzekwował swoje akcje i wygrał końcówkę drugiej połowy 18:6.

Na domiar złego gospodarze kontynuowali swoją dobrą grę po przerwie, czego efektem było najwyższe prowadzenie w meczu. Po celnym trzypunktowym rzucie Justina Wattsa szczecinianie prowadzili 65:38. MKS do końca trzeciej kwarty nie potrafił odrobić przewagi. W ostatniej ćwiartce podopieczni Łukasza Bieli zeszli z tonu, przez co dąbrowianie zniwelowali różnicę punktową. Goście dogonili przeciwników na 16 oczek, ale na więcej King nie pozwolił i kontrolował grę do samego końca.

Gospodarzy do wygranej poprowadził Paweł Kikowski. Szczeciński snajper zdobył 25 punktów, trafiając 10 z 16 rzutów z gry. Po drugiej stronie na pochwałę zasługuje Cleveland Melvin, który po słabym meczu z Arką rzucił tym razem 26 oczek (10/15 z gry), 5 razy blokował rywali oraz zebrał 5 piłek.

King Szczecin: Kikowski 25, Paliukenas 12, Schenk 12, Watts 12, Bartosz 11, Diduszko 9, Wilczek 7, Jogela 6, Sajus 4, Williams 1, Majcherek 0

MKS Dąbrowa Górnicza: Melvin 26, Wojciechowski 15, De Leon 15, Zębski 11, Łukasiak 11, Gabiński 4, Richardson 1, Kobel 1, Chorab 0