Kolejny raz nie było nam dane cieszyć się z wygranej. Trefl Sopot potwierdził, że w tym sezonie jest doskonale dysponowany i pewnie wygrał w Dąbrowie Górniczej 87:62.

Pierwszą rundę zaczynaliśmy w doskonałych nastrojach, a kończymy ją… w zgoła odmiennych. W sobotę MKS przegrał ósmy kolejny mecz w Energa Basket Lidze. Martwi tak porażka, jak niestety słaby styl.

Zaczęło się nieźle i efektownie, bo pod koszem nie do zatrzymania był Michael Fraser. 35-latek ogólnie rozegrał najlepszy mecz w barwach naszego klubu, notując 11 punktów, 9 zbiórek i 3 bardzo efektowne bloki. To wszystko na niewiele się jednak zdało…

Trefl problemy w Dąbrowie Górniczej miał właściwie jedynie na początku, ale pierwszą kwartę i tak zdołał wygrać. W drugiej włączył drugi bieg, trafił kilka ważnych rzutów zza łuku i prowadził 38:20.

Podopieczni Michała Dukowicza grali zrywami, ale na więcej niż 12 „oczek” nie zdołali zbliżyć się do sopocian. Ci bowiem zawsze reagowali doskonale. Goście grali mądrze, swobodnie punktowali i trzymali MKS na dystans. Ostatecznie Trefl wygrał różnicą 25 punktów i trzeba przyznać, że było to jak najbardziej zasłużone zwycięstwo gości.

Przeciwko sopocianom nie zagrał Justin Watts, który w czwartek doznał lekkiego urazu mięśnia łydki. W trakcie spotkania z kolei do szatni – po dwóch przewinieniach technicznych – udać musiał się Jakub Kobel, jeden z najjaśniejszych punktów naszego zespołu w tym spotkaniu.

MKS Dąbrowa Górnicza – Trefl Sopot 62:87 (14:19, 15:22, 18:22, 15:24)

MKS: Filip Put 15, Michael Fraser 11, Dominic Artis 11, Jakub Kobel 10, Bryce Douvier 6, Radosław Chorab 3, Marek Piechowisz 2, Iwan Wasyl 2, Darrell Harris 2, Konrad Dawdo 0.

Trefl: Paweł Leończyk 14, Łukasz Kolenda 13, Nana Foulland 11 (13 zb), Michał Kolenda 10, Cameron Ayers 10, Witalij Kowalenko 10, Jeff Roberson 6, Mikołaj Kurpisz 6, Carlos Medlock 3, Daniel Ziółkowski 2, Sebastian Rompa 2, Karol Kamiński 0.