MKS rozegrał drugi mecz z rzędu, w którym przez większość czasu żadna z ekip nie potrafiła zdominować rywala. Dopiero bardzo dobra końcówka meczu, która do tej pory była zmorą dąbrowian, przesądziła o wygraniu podopiecznych Jacka Winnickiego. Do pierwszej wygranej sezonu drużynę poprowadził Trey Davis.
TBV START LUBLIN– MKS DĄBROWA GÓRNICZA 72:84 (15:19, 15:17, 22:22, 20:26)
Obie drużyny wyszły na parkiet dość nerwowo, drużyny grały mocno chaotycznie. Pierwsze punkty zdobył Mathieu Wojciechowski wsadem po 1:25 gry, ale chwilę później Matuesz Dziemba dobrym wejściem pod kosz doprowadził do remisu. Na lepszy fragmenty ofensywnej gry Earvina Morrisa (szybko zdobyte pięć punktów) natychmiast odpowiedział MKS, zdobywając 9 punktów z rzędu i wychodząc na prowadzenie 14:9. Goście ciągle próbowali grać jak najszybciej w ataku, oddawali rzuty w pierwszych możliwych momentach, ale nie zawsze przynosiło to spodziewane efekty. Start zaczynał powoli odrabiać straty, ale po przechwycie i akcji punktowej Bartłomieja Wołoszyna trener David Dedek wziął przerwę na żądanie. Po niej obraz gry nie uległ większej zmianie. Koszykarze ponownie grali nerwowo, chaotycznie nie wykorzystując swoich okazji i do końca I kwarty utrzymał się wynik 15:19. II kwartę gracze MKS-u rozpoczęli od faulu niesportowego Michała Gabińskiego, trzech strat, co przerwał wejściem pod kosz i wsadem Mathieu Wojciechowski. MKS zaczął wracać na lepsze tory w ataku, ponownie budując pięciopunktową przewagę. Po chwili dobrej gry w obronie, obie drużyny zdecydowały się podkręcić tempo, co odbiło się kosztem defensywy, ale w takiej grze goście czuli się na tyle pewnie, że utrzymywali przewagę i na przerwę schodzili z prowadzeniem 36:30.
Druga połowa zaczęła się od dobrej gry w ataku Bena Richardsona, na którą w defensywie odpowiadał Devonte Upson. Rzucający dąbrowian zdobył 5 punktów oraz asystował, natomiast środkowy gospodarzy zanotował blok, a w następnym akcji przechwyt w kontrze. To było jednak za mało, ponieważ gracze Jacka Winnickiego po wykorzystaniu rzutu osobistego za faul techniczny osiągnęli prowadzenie 44:34. Wtedy ciężar gry na swoje barki wziął James Washington, który zanotował swój najlepszy fragment w tym spotkaniu, zdobył 7 punktów z rzędu. Indywidualna gra rozgrywającego Startu była jednak po chwili zbyt prosta do rozszyfrowania dla obrony MKS-u, która zaczęła zatrzymywać rywala. Obok dobrej obrony nie szła jednak w parze skuteczność. Goście wykorzystali tylko 1 z 4 rzutów zza łuku i nie wykorzystali swojej szansy na podwyższenie prowadzenie. Początku ostatnich dziesięciu minut nie udało się zdominować żadnej z drużyn. Różnica ciągle oscylowała między 4 a 7 „oczkami”. Obie drużyny ponownie skupiły się na grze w defensywie. W ataku wyróżniali się jedynie Trey Davis i Cleveland Melvin, którzy zanotowali w IV kwarcie po dziesięć punktów. To właśnie dzięki grze tej dwójki koszykarzy MKS zbudował dwucyfrową przewagę, której nie oddał już do końca spotkania.
TBV Start Lublin: Upson 15, Dziemba 13, Washington 12, Borowski 9, Mirković 8, Gospodarek 8, Morris 5, Szymański 2, Czerlonko 0, Pelczar 0
MKS Dąbrowa Górnicza: Davis 25, Melvin 17, Richardson 14, Gabiński 9, Wołoszyn 7, Wojciechowski 5, Zębski 3, Łukasiak 2, Kobel 2, Chorab 0