MKS ponownie podchodził do meczu z wysoko rozstawionym rywalem z problemami kadrowymi i ponownie na parkiecie nie miał się czego wstydzić. Nie przeszkodził brak Caio Pacheco, a także chorego trenera Jacka Winnicki i dąbrowianie nawiązali równorzędną walkę ze Śląskiem Wrocław. Tym razem do zwycięstwa zabrakło jednego celnego rzutu.

Spotkanie rozpoczęło się od wymiany celnych rzutów liderów jednej i drugiej drużyny. Pierwsze punkty zdobył Devyn Marble, na co natychmiast odpowiedział Travis Trice. Z perspektywy całego spotkania więcej swojej drużynie dał wrocławski rozgrywający, który zanotował double-double, na które złożyło się 21 punktów (8/15 z gry) i 10 asyst. W pierwszych fragmentach meczu to jednak gospodarze prowadzili. Duża była w tym zasługa Milivoje Mijovicia, który zdobył 7 punktów. Śląsk zdołał jednak zakończyć tę część spotkania zdecydowanie lepiej i w trakcie ostatnich 4 minut zanotował serię 13:2.
Drugą kwartę od akcji 2+1 rozpoczął Adam Brenk. Polski rozgrywający próbował poderwać do ataku MKS i zdobył 8 punktów w trakcie kwarty, ale gospodarze nie potrafili zniwelować różnicy punktowej. Nie pomogło nawet wejście na parkiet D.J. Fennera, który ostatni mecz rozegrał… 19 września 2021 roku. Amerykanin szybko pokazał się w defensywie notując blok, a po chwili zdobył swoje pierwsze punkty po długiej przerwie spowodowanej kontuzją. Goście powiększali przewagę, która po udanym wejściu pod kosz Ivana Ramljaka wyniosła 11 oczek. W końcówce ponownie przebudził się jednak Devyn Marble, który dwukrotnie wymusił faule, co zamienił na 4 punkty.

Dąbrowianie prowadzeni w tym meczu przez Michała Dukowicza rozpoczęli drugą połowę z siedmiopunktową stratę, ale bardzo szybko wzięli się do odrabiania różnicy. Pierwsze punkty zdobył bardzo dobrze dysponowany tego dnia Josip Sobin (double-double 22 punkty, 14 zbiórek, 10/14 z gry), a z pomocą przyszli mu Adam Brenk oraz Devyn Marble. Co prawda goście w pierwszych etapach kwarty zdołali się jeszcze wybronić serią 7:0, ale ostatnie 3 minuty to wynik 14:4 dla MKS-u. Bardzo dobrze w tym czasie zagrał przede wszystkim D.J. Fenner, który zdobył 6 punktów, a wynik kwarty ustalił trafiając za 3 punkty z faulem.
Gospodarze swoją dobrą grę kontynuowali również na początku ostatniej ćwiartki spotkania. Po udanym wejściu pod kosz Filipa Małgorzaciaka przewaga wyniosła już 10 oczek! Wtedy jednak MKS zanotował bardzo kosztowny przestój w ofensywie. 4 minuty bez zdobytych punktów wykorzystali goście, którzy nie tylko zniwelowali różnicę, ale wyszli również na prowadzenie. Końcówka spotkania była jednak grą nerwów, w której przewaga nie wzrastał na więcej niż 2 punkty. Minutę przed końcem z linii rzutów wolnych jeden punkt, dający nieznaczne prowadzenie zdobył Kodi Justice. Gospodarze mieli jeszcze możliwość przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, jednak wrocławianie podwoili Josipa Sobina i rzut na zwycięstwo Milivoje Mijovicia nie wpadł do kosza.

MKS Dąbrowa Górnicza – WKS Śląsk Wrocław 87:88 (17:24, 24:24, 28:15, 18:25)

MKS Dąbrowa Górnicza: Josip Sobin 22 (14 zb), Adam Brenk 14, Devyn Marble 13, Mike Lewis II 13, D.J. Fenner 8, Milivoje Mijović 7, Filip Małgorzaciak 5, Michał Nowakowski 3, Marcin Piechowicz 2

WKS Śląsk Wrocław: Travis Trice II 21 (10 ast), Kodi Justice 16, Ivan Ramljak 14, Jakub Karolak 10, Aleksander Dziewa 9, Szymon Tomczak 6, Martins Meiers 6, Kerem Kanter 3, D’mitrik Trice 3