Przez długi czas mieliśmy nadzieję, że Paulius wróci do zespołu i rozegra sezon do końca. Jego status zmieniał się z tygodnia na tydzień, jednak nie na tyle, by oficjalnie określać datę jego powrotu. Niestety w ostatnich dniach potwierdził się najczarniejszy możliwy scenariusz – zawodnik musi przejść zabieg, po którym może już nie wrócić na boisko w tym sezonie. Całą sytuację związaną z urazem naszego rzucającego opisuje dyrektor sportowy klubu – Marcin Cieńciała.

Kiedy niespełna dwa miesiące temu – podczas wyjazdowego meczu z Legią w Warszawie w jednej z akcji Paulius poczuł ukłucie w okolicach brzucha nikt nie spodziewał się, że jego uraz okaże się aż tak poważny. – Pierwsze badania wskazywały na stan zapalny przyczepu, i wydawało, że czas powrotu na boisko zajmie dwa, maksymalnie trzy tygodnie – mówi Marcin Cieńciała. Dolegliwości jednak nie ustąpiły, potrzebna była kolejna konsultacja medyczna – tym razem w klinice w Poznaniu. Diagnoza nieco nas zaskoczyła, jednak dawała nadzieję na powrót Pauliusa na boisko.

Okazało się, że zawodnik ma nie tylko problem z przyczepem mięśnia przy kości łonowej, lecz także problem z mięśniami przywodziciela. Pierwsza z wymienionych dolegliwości doskwierała mu już dwa lata temu – jeszcze kiedy grał na Litwie, jednak uraz został wtedy zaleczony i w zeszłym sezonie się nie odnowił. W przedsezonowych badaniach nie było żadnych objawów, które mogły sugerować na odnowienie się kontuzji, ale jak się okazało – diagnoza postawiona dwa lata temu nie była do końca poprawna.

Zgodnie z diagnostyką przeprowadzoną w Poznaniu u specjalisty w tym zakresie to rzadka przypadłość u koszykarzy, jednak o wiele częstsza u piłkarzy, stąd skonsultowaliśmy się również z rehabilitantem pracującym na co dzień w tej dyscyplinie, który pokazał naszemu sztabowi medycznemu co robić, by gracz ponownie wrócił na boisko. Zaznaczył jednak – podobnie jak lekarz diagnozujący Pauliusa – że jeżeli w ciągu 2-3 tygodni nie będzie znaczącej poprawy, wówczas konieczny będzie zabieg – mówi dalej dyrektor. 

Rehabilitacja przebiegała pomyślnie – pojawił się progres w leczeniu i sztab medyczny był już niemal pewny, że Paulius wróci na boisko. Wszystko szło zgodnie z planem – zawodnik notował właściwy progres i dobrze reagował na terapię a trener Winnicki przyjął proponowany przez fizjoterapeutów czas powrotu. Uznaliśmy, że na tym etapie nie było sensu ujawniać szczegółów sprawy, ponieważ sami nie wiedzieliśmy jaki ona przyjmie obrót. Ponadto pojawiły się inne komplikacje zdrowotne, ze składu wypadł też Aleksandar Mladenović i stwierdziliśmy, że zrobimy wszystko, co w naszej mocy by Paulius wrócił. Tak się jednak nie stanie – Paulius był już bliski wejścia w pełne obciążenia, kiedy to przy jednym z ćwiczeń noga doznała lekkiego poślizgu i uraz częściowo się odnowił. – Możemy mówić po raz kolejny o sporym pechu – wiem, że czasami się powtarzamy ale po prostu inaczej nie możemy tego nazwać. Sztab medyczny wykonał znakomitą pracę, zawodnik zanotował progres w leczeniu o 60-70% po zastosowaniu ćwiczeń, jednak organizmu nie da się oszukać. Teoretycznie moglibyśmy próbować dalej ale uznaliśmy, że nie ma sensu nadal forsować zawodnika fizycznie i psychicznie nie mając gwarancji, że się uda – tym bardziej, że mamy wobec niego pewne plany na przyszłość, o których jeszcze wolałbym nie mówić. W zeszłym tygodniu wspólnie podjęliśmy decyzję, że Paulius podda się zabiegowi, który całkowicie rozwiąże jego problemy – operacja odbędzie się już w najbliższy wtorek.

Wielu kibiców na przestrzeni ostatnich tygodni dopytywało o stan zdrowia popularnego Dambry, jednak jego status zmieniał się praktycznie z tygodnia na tydzień. Z jednej strony nie chcieliśmy robić nadziei, a z drugiej nie chcieliśmy wywierać presji na zawodnika czy sztab medyczny – być może zbyt długo milczeliśmy, ale takie sprawy – szczególnie w trudnej dla klubu sytuacji – wymagają spokoju. Prosimy o wyrozumiałość i trzymanie kciuków za powodzenie zabiegu Pauliusa – mimo wszystko mam nadzieję, że zobaczymy go ponownie na parkiecie hali Centrum.