Pomimo wysokiego prowadzenia do przerwy, MKS ponownie zafundował swoim kibicom nerwową końcówkę spotkania. Tym razem dąbrowianie zdołali dowieźć prowadzenie do końca i wygrali z Legią Warszawa 89:79.
Pierwsza kwarta była bardzo wyrównana. MKS szybko przejął prowadzenie, którego nie oddawał gościom. Legia nie pozwalała jednak dąbrowianom na odskoczenie, ale jedyne, na co było stać zawodników stołecznej drużyny, to doprowadzenie do remisu. Trudno jednak pierwsze 10 minut nazwać przewagą podopiecznych Alessandro Magro, ponieważ różnica punktowa oscylowała głównie pomiędzy czterema a sześcioma punktami.
W II kwarcie MKS powoli budował przewagę. Goście mieli duży problem z konstruowaniem akcji i organizacją gry w ataku, czego efektem była seria 9:0 w wykonaniu dąbrowian, w trakcie której 7 punktów zdobył M.J. Rhett. Rozpędzony MKS tylko na moment wstrzymał Adam Linowski, który dwukrotnie trafił z linii rzutów wolnych, bowiem po chwili Legię zaskoczył Michał Kroczak, który zdobył 6 punktów w 40 sekund, dzięki czemu gospodarze osiągnęli siedemnastopunktowe prowadzenie. Udało się to pomimo tego, że dotychczasowy lider Lee Moore notował słabszy dzień i do przerwy miał na swoim koncie 0 punktów i 3 asysty.
Po przerwie przebudził się Lee Moore. Zdobył swoje pierwsze punkty, dzięki czemu MKS osiągnął 18 punktów przewagi, co było najwyższym wynikiem w spotkaniu. Niestety dla dąbrowian Moore szybko złapał kolejne, czwarte już w tym meczu przewinienie, a w warszawskiej drużynie rozpędzał się Jakub Karolak, do którego należała III kwarta. Zdobył w niej 13 punktów (trafiając 5 z 6 rzutów z gry, a skuteczność zza łuku wyniosła 75%) i zanotował 3 przechwyty. Pozwoliło to Legii nie tylko zanotować serię 9:0, ale i odrobić stratę do 5 „oczek”.
Ostatnia kwarta meczu zapowiadała emocje. MKS co prawda ponownie szybko osiągnął dwucyfrowe prowadzenie, ale potem atak dąbrowian się zatrzymał. Poprawiona defensywa Legii spowodowała, że gospodarze przez 3 minuty nie potrafili zdobyć punktów. Przewaga ponownie zmalała do 4 punktów. Widmo kolejnej porażki po słabszej drugiej połowie zajrzało w oczy MKS-u, ale tym razem podopieczni Alessandro Magro nie oddali prowadzenia. Michał Kroczak został sfaulowany przy rzucie za trzy i wykorzystał 3 rzuty osobiste, a 7 punktów zdobył mało widoczny do tej pory Lee Moore. W najważniejszym momencie meczu, to właśnie Amerykanin wziął na swoje barki odpowiedzialność za wynik i trójką z narożnika na nieco ponad minutę przed końcem meczu, doprowadził do wyniku 82:74. Gracze prowadzeni przez Wojciecha Kamińskiego próbowali jeszcze odrobić stratę, ale dąbrowianie trafiając rzuty wolne nie pozwolili na to.
MKS Dąbrowa Górnicza: Malcolm Rhett 25, Elijah Wilson 17, Michał Kroczak 13, Lee Moore 11, Andy Mazurczak 10 (10 ast), Michał Nowakowski 9, Marek Piechowicz 2, Milivoje Mijović 2, Jakub Motylewski 0, Patryk Wieczorek 0
Legia Warszawa: Jakub Karolak 23, Jamel Morris 12, Dariusz Wyka 10 (13 zb), Nickolas Neal 9, Lester Medford Jr 9, Grzegorz Kulka 6, Earl Watson 6, Adam Linowski 4, Mariusz Konopatzki 0, Grzegorz Kamiński 0