Bez wątpienia zainspirowani żeńską drużyną z Lublina, która 27 marca po raz drugi pokonała panujące mistrzynie Polski – VBW Arka Gdynia, stając o krok (jedno zwycięstwo) od finału Basket Ligi Kobiet, zawodnicy Polskiego Cukru Pszczółka Start Lublin pokonali dąbrowski MKS.
Obie drużyny rozpoczęły z podobnym pomysłem na grę ofensywną, a mianowicie atak przez środek, kierując piłki w bezpośrednie sąsiedztwo kosza. W pierwszych taktach spotkania kluczowe role odgrywali Josip Sobin (MKS) oraz Jimmie Taylor (Start). Zarówno gospodarze jak i goście pozostawali jednak wysoce nieskuteczni i po 5 min. spotkania zdobyli łącznie 13 pkt. (Start prowadził 9:4). Sygnał do ataku w zespole Polskiego Cukru próbował dać Mateusz Dziemba, który w I kwarcie zdobył 7 pkt. Jego koledzy jednak nie odpowiedzieli pozytywnie na jego zryw i w dalszym ciągu prezentowali dużą niefrasobliwość w ataku. Po stronie MKS również skuteczność nie była na najwyższym poziomie, lecz to właśnie goście po celnej trójce Lewisa II schodzili na przerwę na prowadzeniu 16:12.
II kwartę rzutem 3 pkt. otworzył Cleveland Melvin, tym samym dając jasny sygnał, iż Start nadal pozostaje w grze. To właśnie głównie dzięki niemu i zdobyciu przez niego 6 pkt. po niespełna 4 min. gospodarze wyszli na prowadzenie 21:20. Ten fragment gry to niestety co raz większa niefrasobliwość w grze dąbrowian, którzy tylko w II kwarcie zaliczyli 6 strat, co w połączeniu z bardzo słabą skutecznością (zaledwie 34 % celnych rzutów z gry) w pewnym momencie dało dziesięciopunktowe prowadzenie lublinianom. Po stronie MKS duet Fenner – Lewis II (tylko oni dwaj punktowali w drugiej kwarcie) nie zamierzał jednak złożyć broni i dzięki ich akcjom, goście do szatni schodzili przegrywając zaledwie 37:31.
III kwartę gospodarze rozpoczęli udaną akcją 2+1 w wykonaniu Mike’a Scotta (to były jego pierwsze punkty w meczu). Dalej skuteczni byli Taylor oraz Melvin i gdyby nie dwie celne trójki w wykonaniu Czujkowskiego to lublinianie wyszliby na dwucyfrowe prowadzenie. Niestety zawodnicy MKS konsekwentnie kolekcjonowali straty i już po niespełna 4 min. III kwarty mieli ich aż 13 (średnio w sezonie 12 na mecz). Gospodarze korzystając z tych „prezentów” (w całym meczu zdobyli 22 pkt. ze strat rywala) ostatecznie wyszli jednak na dwucyfrowe prowadzenie, którego już nie oddali do końca tej części gry prowadząc 61:49.
Ostatnia część meczu nie przyniosła radykalnej zmiany obrazu gry. MKS w dalszym ciągu popełniał zdecydowanie zbyt dużo nie wymuszonych strat (w całym spotkaniu, aż 18!) i nie potrafił przekroczyć bariery 40 % skuteczności rzutów z gry. Zawodnicy trenera Spaseva co prawda może nie zachwycali swoją grą, jednak w kontekście słabo dysponowanych rywali potrafili kontrolować przebieg spotkania i zwyciężyli zasłużenie 77:68.
MKS Dąbrowa Górnicza – Polski Cukier Pszczółka Start Lublin 68:77 (16:12; 15:25; 18:24; 16:19)
MKS Dąbrowa Górnicza: D.J. Fenner – 19 pkt., Mike Lewis II – 18 pkt., Adam Brenk – 9 pkt., Alan Czujkowski – 8 pkt., Josip Sobin – 6 pkt., Filip Małgorzaciak – 5 pkt., Jakub Motylewski – 2 pkt., Michał Sitnik – 1 pkt., Wiktor Rajewicz – 0 pkt.
Polski Cukier Pszczółka Start Lublin: Elijah Wilson – 20 pkt., Jimmie Taylor – 16 pkt., Cleveland Melvin – 14 pkt., Mateusz Dziemba – 12 pkt., Michaelyn Scott – 6 pkt., Roman Szymański – 6 pkt., Damian Jeszke – 3 pkt., Mateusz Kostrzewski – 0 pkt., Andre Walker – 0 pkt., Bartłomiej Pelczar – 0 pkt.