Legia Warszawa pewnie pokonując naszą drużynę potwierdziła swoją gotowość do rywalizacji w fazie play off.
W pierwszej piątce zespołu MKS wyszedł Marcin Piechowicz, który po kontuzji odniesionej w meczu przeciwko Kingowi Szczecin pauzował przez dwa kolejne mecze. W dzisiejszym spotkaniu przyodziany w maskę na twarz podjął jednak walkę z rywalem.
Pierwsza kwarta spotkania to prawdziwa wymiana ciosów. Trener Kamiński postawił na szybką grę w ofensywie opartą na agresywnych wejściach pod kosz. Po stronie gości zgodnie z oczekiwaniami brylował Robert Johnson, który nomen omen świetnie zna dąbrowską halę Centrum (w sezonie 2019/2020 reprezentował barwy MKS). Trener Winnicki w odpowiedzi na powyższą taktykę gości ustawił swój zespół stosunkowo daleko od kosza, kładąc nacisk na dzielenie się piłką oraz kreację rzutów 3 pkt., których tylko w I kwarcie trafili, aż 5!. Kluczowym graczem MKS był Mike Lewis, który zdobył 11 pkt. trafiając wszystkie trzy oddane rzuty zza linii 6,75 m. Ostatecznie bardzo wyrównana pierwsza odsłona meczu zakończyła się minimalnym prowadzeniem Legii 27:25.
Druga kwarta rozpoczęła się od szybkiej trójki Cowelsa, a następnie trzech celnych rzutów osobistych Łukasz Koszarka, który wykorzystując przewagę doświadczenia i boiskowy spryt wymusił faul Wiktora Rajewicza za linią 6,75 m. Zawodnicy MKS po chwili jednak odzyskali rezon i rozpoczęli pogoń za rywalem. Dobry fragment gry odnotował Adam Brenk, który zdobył 5 pkt. w przeciągu niecałej minuty, a także Michał Sitnik autor efektownego wsadu oraz udanych rajdów na kosz rywala. Tylko w II kwarcie zdobył 8 pkt., a mógł ich mieć nawet więcej gdyby lepiej egzekwował rzuty osobiste (w całym meczu trafił zaledwie 5 na 11 rzutów). Legioniści postawili jednak twarde warunki gry w defensywie, a sędziowie dzisiejszego spotkania pozwalali na wiele… Do tego nie do zatrzymania był w dalszym ciągu Robert Johnson, który do przerwy zdobył aż 18 pkt.! Po II kwartach Legia prowadziła z zespołem MKS 53:45, a mecz w dalszym ciągu pozostawał sprawą otwartą.
III odsłona meczu rozpoczęła się od aktywnej postawy graczy MKS i szybko zdobytych pięciu punktach autorstwa Marcina Piechowicza (rzut 3 pkt.) oraz D.J. Fennera (2 celne rzuty osobiste). Po stronie gości Robert Johnson nie zamierzał jednak dopuścić do zniwelowania przewagi Legii. Jego kolejne udane akcje w pewien sposób podziałały deprymująco na gospodarzy, którzy zaczęli mieć problemy ze skutecznością. Warszawiacy zakończyli III kwartę mocnym akcentem w postaci celnej trójki Grzegorza Kulki na 6 sek. przed końcem tej części gry i na krótką przerwę zeszli prowadząc już 78:65.
Ostatnia kwarta nie przyniosła zmiany obrazu gry. Legioniści, systematycznie motywowani przez swojego trenera, w dalszym ciągu utrzymywali dużą intensywność gry oraz agresywną postawę w obronie (Dariusz Wyka z kompletem fauli musiał opuścić boisko już po 1 min. IV kwarty) . Koszykarze MKS pomimo starań nie potrafili znaleźć recepty na dobrze dysponowanych gości, którzy systematycznie powiększali swoje prowadzenie. W dąbrowskim zespole nawet rzuty osobiste nie chciały wpadać do kosza (19 na 31 61 %) – co było mocną stroną drużyny w całym sezonie (78,2 %). Na wyróżnienie zasłużył jednak DJ Fenner, który na przestrzeni całego meczu skompletował double double 22 pkt. i 11 zbiórek. Legioniści dzisiejszego wieczoru byli jednak poza zasięgiem gospodarzy i ostatecznie pewnie zwyciężyli 99:86.
MKS Dąbrowa Górnicza – Legia Warszawa 86:99 (25:27; 20:26; 20:25; 21:21)
MKS Dąbrowa Górnicza: D.J. Fenner – 22 pkt., Mike Lewis II – 17 pkt., Adam Brenk – 13 pkt., Michał Sitnik – 11 pkt., Marcin Piechowicz – 8 pkt., Josip Sobin – 5 pkt., Filip Małgorzaciak – 5 pkt., Jakub Motylewski – 4 pkt., Wiktor Rajewicz – 1 pkt., Caio Pacheco – 0 pkt.
Legia Warszawa: Robert Johnson – 33 pkt., Muhammad-Ali Abdur-Rahkman – 15 pkt., Raymond Cowels III – 13 pkt., Grzegorz Kulka – 11 pkt., Łukasz Koszarek – 10 pkt., Jure Škifić – 8 pkt., Grzegorz Kamiński – 5 pkt., Dariusz Wyka – 2 pkt., Adam Kemp – 2 pkt., Jakub Sadowski – 0 pkt., Szymon Kołakowski – 0 pkt.