Pomimo tego, że w obecnym sezonie gra w play-off nie grozi, ani zespołowi MKS, ani Asseco Arki to nie sposób odmówić zawodnikom obu klubów ambicji i woli walki. Dzisiejszego wieczoru koszykarze zafundowali kibicom zgromadzonym w hali Centrum atrakcyjne widowisko.

Oba zespoły przystąpiły do meczu poważnie osłabione. Po stronie MKS zabrakło Caio Pacheco (infekcja wirusowa) oraz Marcina Piechowicza (doznał złamania nosa w meczu z Kingiem Szczecin). Absencja brazylijskiego obwodowego była szczególnie dotkliwa dla gospodarzy, ponieważ w ostatnich spotkaniach prezentował się on wprost znakomicie. W drużynie gości zabrakło z kolei ich lidera Jacobiego Boykinsa.

Na początku meczu obie ekipy potrzebowały trochę czasu, aby wejść we właściwy rytm meczowy. MKS zdobywał punkty przede wszystkim z bezpośredniego sąsiedztwa kosza rywali, z kolei gdynianie zdołali dwukrotnie trafić zza linii 6,75 m, dzięki czemu to Arka wyszła na sześciopunktowe prowadzenie po 5 min. gry. Po zejściu z parkietu Josipa Sobina zauważalna stała się przewaga fizyczności gości, jednakże koszykarze MKS odpowiedzieli skutecznymi rzutami 3 pkt., które trafiali kolejno: dwukrotnie Lewis II, Rajewicz oraz Fenner. Ostatecznie I kwarta zakończyła się minimalnym prowadzeniem Arki 23:21.

II kwarta rozpoczęła się od efektownej akcji dwójkowej Lewis II – Motylewski, którą dunkiem zakończył ten drugi. Zawodnicy Arki zaczęli ujawniać pewną dozę nerwowości w swojej grze, na co bez wątpienia miała wpływ grająca co raz szybciej drużyna MKS. Niestety podopieczni trenera Winnickiego podczas zwiększania tempa gry nie ustrzegli się kilku niedokładności w grze, które ponownie dały wiatr w żagle dla gości. W całej pierwszej połowie gdynianie zdobyli, aż 14 pkt. ze strat rywali. W drużynie Arki szczególnie dobrze prezentował się dobrze znany dąbrowskim kibicom Bartłomiej Wołoszyn, który do przerwy zgromadził 10 pkt. II kwarta zakończył się prowadzeniem Arki 44:36.

Trzecia odsłona rozpoczęła się od pojedynków Sobin vs. Hrycaniuk. Popularny „wilczur” pomimo  nieustępliwej postawy rywala zdobywał kolejne punkty (6 w tej kwarcie). Sobin również nie chcąc być gorszy, w III kwarcie zdobył również 6 pkt. Akcje ofensywne Arki napędzał dobrze dysponowany Durham II, który korzystając z niezdecydowania przeciwników raz po raz atakował ich kosz, wymuszając przewinienia. Po stronie gospodarzy dobre zawody rozgrywał z kolei Mike Lewis II, który był bardzo skuteczny zarówno w rzutach dwupunktowych jak i tych oddawanych z dystansu (w całym meczu rzucał ze skutecznością 62%). To właśnie dzięki jego trójce w ostatnich sekundach III kwarty MKS przed ostatnią odsłoną meczu przegrywał zaledwie 61:66.

Ostatnią kwartę dla Arki dobrze otworzył Bartłomiej Wołoszyn dwukrotnie trafiając za 3 pkt. MKS próbował odpowiedzieć penetracją pod koszową w wykonaniu Sobina, który zdobywał kolejne punkty jak również zbiórki na atakowanej tablicy. Po stronie MKS w dalszym ciągu aktywny pozostawał również Lewis II (w całym spotkaniu zdobył, aż 32 pkt.), a do tego świetne fragmenty odnotowywał Alan Czujkowski, który celną trójką na niespełna 5 min. do końca doprowadził do remisu 79:79! Ten impuls okazał się kluczowy dla zespołu MKS, który wyszedł na prowadzenie i niesiony dopingiem kibiców (a szczególnie tych z sektora R) nie oddał go już do samego końca zwyciężając Arkę 96:85!

MKS Dąbrowa Górnicza – Asseco Arka Gdynia 96:85  (21:23; 15:21; 25:22; 35:19)

MKS Dąbrowa Górnicza: Mike Lewis II –  32 pkt., Josip Sobin – 16 pkt., Alan Czujkowski – 16 pkt., D.J. Fenner – 9 pkt., Filip Małgorzaciak – 7 pkt., Wiktor Rajewicz – 7 pkt., Adam Brenk – 4 pkt., Michał Sitnik – 3 pkt.,  Jakub Motylewski – 2 pkt.,

Arka Gdynia: Anthony Durnham – 18 pkt., Bartłomiej Wołoszyn – 16 pkt., Novak Musić – 15 pkt., Wilczek – 10 pkt., Adam Hrycaniuk – 10 pkt., Filip Dylewicz – 8 pkt., Adrian Bogucki – 4 pkt., Dominik Piotr Lis – 2 pkt., Dawid Czerapowicz – 2 pkt., Wojciech Tomaszewski – 0 pkt.