– Trzy pierwsze sparingi oceniam pozytywnie. Była duża energia na parkiecie pomimo naprawdę ciężkich treningów przez pierwsze tygodnie – mówi Filip Put. Nasz silny skrzydłowy indywidualnie ma za sobą trzy dobre występy pomimo, że często musiał sobie radzić… nie na swojej pozycji.

MKS ma za sobą trzy mecze sparingowe. Dwa z nich nasz zespół wygrał, jeden przegrał. Filip Put, nasz nowy silny skrzydłowy, każde spotkanie kończył z dwucyfrową zdobyczą punktową będąc silną opcją w talii trenera Michała Dukowicza. Zapraszamy do rozmowy z naszym nowym zawodnikiem.

Jak oceniasz nasze trzy pierwsze mecze kontrolne?

– Drużynowo te sparingi oceniam pozytywnie. Po ciężkich treningach, które przez trzy tygodnie mieliśmy, to na boisku wyglądaliśmy dość fajnie. Myślę, że była duża energia, że było widać po nas duży głód gry – w dwóch meczach zdobyliśmy ponad 100 punktów. To wiele wyjaśnia pod tym względem, że każdy chciał grać.

Energii było naprawdę dużo. Widać to tym, jak chętnie biegacie do szybkiego ataku.

– Zdecydowanie pchaliśmy tą piłkę do przodu. Trener nie ukrywa, że w sezonie właśnie to będzie nasza koszykówka. Myślę, że już teraz wychodziło to dość dobrze, ale oczywiście jest jeszcze dużo do poprawy.

A jak ze zrozumieniem na parkiecie? Skład jest nowy.

– Mamy siedmiu-ośmiu nowych zawodników i zdecydowanie musimy się zgrywać. Przede wszystkim mowa o zespołowej defensywie. Cały czas musimy ustalać ten element, bo każdy przyszedł z różnych drużyn i przyniósł swoje zwyczaje. Zdecydowanie mamy jednak jeszcze czas na pracę nad tym.

Wróćmy na chwilę do tej pozytywnej energii. Mówisz, że za wami naprawdę ciężki okres treningów. Trener Michał Dukowicz mówił, że nikt się nie oszczędzał i był wręcz dumny z waszej etyki pracy. Nie było zatem „ciężkich nóg”?

– Były, zdecydowanie tak. Najbardziej było to widać w drugiej połowie meczu z Polpharmą, gdzie myślę, że po prostu padliśmy. Nie dość, że był to nasz drugi mecz, to jeszcze po ciężkim treningu. To nie są jednak żadne wymówki. Te nogi po prostu to wszystko odczuły. Na szczęście tutaj nie chodzi jeszcze o wyniki. Najważniejsze jest zgranie.

Widziałeś już jakąś powtarzalność fragmentów dobrej gry w tych pojedynkach?

– W moim odczuciu przed nami jeszcze dużo pracy, ale z każdym meczem dokładamy cegiełkę dobrej gry. Z każdym meczem lepiej funkcjonuje to, nad czym pracowaliśmy na treningach. Przed nami jeszcze sporo grania, ale jak na start to w mojej ocenie wygląda to dobrze.

Na razie gramy bez nominalnego środkowego, co uderza nieco w ciebie. Jesteś nominalnym silnym skrzydłowym, a często grywałeś właśnie na pozycji centra. Jak czujesz się w tej roli?

– Już w zeszłym roku w Krośnie mieliśmy podobne problemy z centrami i też dużo występowałem na „piątce”. Tamten sezon więc mnie do tej pozycji trochę przygotował i nie jest to dla mnie nowość. Czasami po prostu muszę na tym centrze zagrać. Aczkolwiek widać też trochę na boisku, że przegrywamy zbiórkę, bo gramy niskim składem. Wtedy muszą wszyscy zastawiać, bo nie mamy nominalnego centra, który by czyścił deskę